Skąd się biorą szkodliwe trendy i niechęć do medycyny konwencjonalnej?
Zapewne znasz w swoim najbliższym otoczeniu jakiegoś antyszczepionkowca, który jest tak bardzo przekonany o szkodliwości szczepień obowiązkowych, że zatrudnił opiekunkę, aby ta pilnowała na porodówce jego dziecka i nie dopuściła do szczepienia w pierwszej dobie życia. Być może znasz też koleżankę, która chodzi do pracy z ciężką anginą i za nic w świecie nie pójdzie do lekarza po antybiotyk. Skąd się biorą szkodliwe trendy i niechęć do medycyny konwencjonalnej?
Przekupstwo lekarzy i nieuczciwa współpraca z firmami farmaceutyczni
Niechęć do medycyny konwencjonalnej poniekąd wynika z nieuczciwej postawy wielu lekarzy. Nie jest tajemnicą, że wielu z nich na co dzień współpracuje z firmami farmaceutyczni. Te w zamian za przepisywanie określonych leków w dużych ilościach, są gotowe ufundować zagraniczne wczasy, sprezentować nowe meble pod zabudowę czy kosztowny telewizor. Taka współpraca jest dla lekarzy bardzo opłacalna. W rezultacie nie kierują się oni dobrem pacjenta, lecz korzyściami osobistymi. Czasem przepisują komuś zbędny lek. Kiedy indziej wcale nie wybierają tego, który najlepiej sprawdzi się u danego pacjenta, lecz tego, na którym najwięcej zyskają. W rezultacie wielu pacjentów czuje się zagubionych. Nie ufa lekarzom, boi się korzystać z ich usług, nie chce bowiem narażać swojego organizmu na działanie substancji, których wcale nie potrzebuje.
Mylenie leków z suplementami diety
Co pewien czas w mediach pojawiają się informacje o problemach z jakością suplementów diety. Okazuje się, że w probiotyku znaleziono szczurze odchody, w syropie na kaszel wykryto substancję psychoaktywną z egzotycznej rośliny. Z kolei tabletki przeciwgorączkowe dla dzieci były skażone bakterią chorobotwórczą. W związku z tym, że produkty te dostępne są w aptekach, bardzo często automatycznie kojarzymy je z lekami. Boimy się, że medykamenty nie spełniają podstawowych norm jakościowych i zażywając je, możemy zaszkodzić swojemu organizmowi. Warto jednak pamiętać, że większość z produktów niespełniających norm, nie jest lekami. Na ogół są to suplementy diety, które nie podlegają prawu farmaceutycznemu, nikt ich nie bada i nie ocenia ich skuteczności. Leki muszą spełniać najwyższe standardy i normy. Ich jakość polega regularnym i restrykcyjnym kontrolom. Jeśli chcesz mieć pewność, że probiotyk ci nie zaszkodzi, poproś panią w aptece, aby podała ci probiotyk będący lekiem bez recepty. Syropy też mogą mieć status leku OTC i też możesz je kupić zamiast tych polecanych przez lekarza, które lekami nie są.
Nadużywanie antybiotyków przez lekarzy
Niestety, prawdą jest, że nie każdy lekarz podchodzi poważnie do antybiotyków. Wielu z nich brakuje podstawowej wiedzy z zakresu mikrobiologii. Jednak nie każdy lekarz traktuje antybiotyki jak cukierki. Najważniejszą zasadą, którą powinien kierować się specjalista, jest dobieranie leku do źródła infekcji. Gdy zakażenie ma podłoże bakteryjne, antybiotyk jest jak najbardziej wskazany. Jednak grypa jest infekcją o podłożu wirusowym, na którą antybiotyk nie działa. Lekarz powinien umieć ocenić, chociażby na podstawie opisu wydzieliny z nosa i stanu gardła oraz temperatury ciała, czy ma do czynienia z infekcją bakteryjną czy wirusową.
Niechęć do medycyny konwencjonalnej napędzają pseudoautorytety
Niestety, nie brakuje osób, które zarabiają na napędzaniu niechęci do medycyny konwencjonalnej. Mogą tego dokonywać na różne sposoby. Albo same oferują alternatywne metody leczenia, vide masaże, zioła etc. Albo zarabiają na wykładach, na których udowadniają rzekomą szkodliwość szczepionek czy antybiotyków. Nie ufaj pseudoautorytetom. Zawsze sprawdzaj, jakie studia ukończyła dana osoba. Większość pseudoautorytetów nie jest lekarzami, lecz marketingowcami, historykami etc. W internecie furorę robi pani, która podaje się za ginekologa, choć przez wiele lat nie udało jej się zrobić specjalizacji z ginekologii. Jest też domorosły specjalista od mikrobiomu oraz zaprawiony antyszczepionkowiec, który za robienie wody z mózgu inkasuje jednorazowo kilkaset złotych od każdego uczestnika swojego wykładu. Pamiętaj, internet pełny jest pseudoautorytetów. Jeśli nurtuje cię jakaś kwestia, zapytaj o nią wykładowcę akademickiego. W kwestii mikrobiomu skonsultuj się z mikrobiologiem, w kwestii ginekologii z ginekologiem.