Nieodpowiedzialne zachowania podczas pandemii koronawirusa
Choć każdego dnia Ministerstwo Zdrowia informuje o nowym rekordzie potwierdzonych infekcji COVID-19, to Polacy wciąż lekceważą obostrzenia. Narażają tym samym siebie i innych na ogromne ryzyko. Sytuacja jest o tyle niepokojąca, że w szpitalach brakuje miejsc, a pacjenci potrzebujący pilnej pomocy, w tym seniorzy, są odsyłani spod bram kolejnych placówek. Przedstawiamy nieodpowiedzialne zachowania podczas pandemii koronawirusa, które mogą nas wszystkich drogo kosztować. Nie bądźmy egoistami myślącymi tylko o sobie, bo życie lubi płatać niespodzianki.
Spotykanie się ze znajomymi, mimo kontaktu z osobami chorymi
Niestety, pandemia koronawirusa pokazuje, jak wielu naszych znajomych jest skrajnie nieodpowiedzialnych i egoistycznych. Jeśli ktoś ma objawy infekcji dróg oddechowych, nie powinien umawiać się z nami na spotkanie. To nie musi być COVID-19, ale może. Jednocześnie każda infekcja górnych dróg oddechowych jest zarażliwa i rozprzestrzenia się wraz z powietrzem, którym wszyscy oddychamy. Jednak nie brakuje też takich osób, u których matka i ojciec oczekują w domu na wyniki wymazu, koleżanka, z którą jechali jednym samochodem też czeka na pobór materiału biologicznego, a osoba mająca kontakt aż z trzema różnymi osobami z podejrzeniem COVID-19 idzie na spotkanie ze swoimi znajomymi. To skrajnie nieodpowiedzialne i egoistyczne podejście. Czy naprawdę chcemy, aby nasza przyjaciółka też zachorowała i być może przeszła infekcję gorzej od nas? Pamiętajmy też o tym, że nawet jeśli sama jest młoda i zdrowa, to ma kontakt też ze swoimi rodzicami, a nierzadko dziadkami, którzy mogą mieć mniej szczęścia.
Stanie w kolejce do wymazu bez maseczki
Zawsze, gdy myślimy, że nic już nie zaskoczy, pojawia się jakaś postawa, która nas zdumiewa. Punkt wymazowy w centrum miasta wojewódzkiego. Nieopodal liceum, przychodnia oraz apteka. W długiej kolejce do wymazu część osób zachowuje dystans i ma prawidłowo założoną maseczkę, ale część ma ją opuszczoną. Nie każdy czekający na badanie jest chory, niektórzy robią je, bo ktoś w pracy zachorował i boją się, że zarażą swoją mamę, której muszą robić zakupy. Ale długotrwałe przebywanie w towarzystwie osób, które z jakiegoś powodu podejrzewają u siebie infekcję COVID-19, a nie stosują się do elementarnych zasad sanitarnych, może skutkować zarażeniem się przez nie tym groźnym patogenem. Niektórzy są wielkimi egoistami. Być może czują się tak źle, że wszystko jest im całkowicie obojętne, bo wiedzą już bez badań, że prawdopodobnie zainfekowali się COVID-19. Gorzej już być nie może. Warto jednak pomyśleć o innych. Nauczycielce ze szkoły, która korzystała z jednego pokoju nauczycielskiego z osobą chorą, może nic nie dolegać. Przyszła tutaj, aby sprawdzić, czy uległa infekcji. Jest odpowiedzialna. Niemniej przez osoby nieodpowiedzialne może się zarazić i zanieść wirusa do szkoły, skąd zostanie on przekazany dalej i w końcu trafi do rodziców lub przyjaciół osoby, która lekceważy reżim sanitarny.
Bieganie po mieście z objawami koronawirusa, bo nie mamy jeszcze wyników
Kolejny przykład, z tego samego miasta wojewódzkiego. Pan w średnim wieku wybiega z przychodni bez maseczki i relacjonuje komuś, że dziś nie wykona badania, bo musi mieć skierowanie od lekarza, w przeciwnym wypadku musiałby za nie zapłacić. Po czym kieruje się w stronę sklepu. Być może ta osoba nie jest chora, ale jeśli jest, to może dalej zarażać. Nadzór policyjny jej nie obowiązuje, bo prawdopodobnie nie została skierowana na kwarantannę. Nie oznacza to jednak, że powinna odwiedzać pobliskie sklepy, skoro z jakiegoś powodu podejrzewa u siebie infekcję.
Wysyłanie dzieci osób chorych na COVID-19 do szkoły
Media informują o listach od czytelników. Ci często wspominają o tym, że oni wraz ze współmałżonkiem są chorzy, ale lekarz uważa, że ich dzieci, które z nimi mieszkają, mogą uczęszczać do szkoły, chociaż nikt ich nie diagnozował. Na badanie skierowano tylko rodziców, bo mieli objawy.
Chodzenie chorym i kaszlącym do sklepu bez maseczki
Trudno zrozumieć też osoby, które cały czas kaszlą, okropnie się przy tym dusząc, a mimo wszystko decydują się na wypad do sklepu z akcesoriami do wnętrz. Oczywiście, nie mając na twarzy maseczki, bo ta w połączeniu z silnym kaszlem jest dla nich zbyt uciążliwa. Taka skrajna odpowiedzialność będzie nas kosztowała zdrowie, a niektórych nawet życie.
Wysyłanie dzieci do żłobka, mimo siedzenia w domu
Specjaliści cały czas apelują o zamknięcie szkół. Rząd zdecydował się na edukację zdalną w przypadku starszych roczników. Chodzi o to, aby umożliwić rodzicom pracę zawodową. To dla nich pozostają też otwarte przedszkola i żłobki. Trudno jednak zrozumieć matkę, która nigdzie nie pracuje, nie szuka pracy, a oddaje dziecko do żłobka podczas szczytu epidemii. Jest to bardzo nierozważne zachowanie, bo po pierwsze, blokuje osobie pracującej miejsce w państwowym żłobku. Po drugie, nieświadomie może przyczyniać się do wzrostu zachorowań w swoim regionie.